O kopytniku, czyli pochodzenie nazw roślin
Pochodzenie nazw botanicznych ziół jest różnorakie i złożone. Zwłaszcza jeśli chodzi o nazwy łacińskie. Tu wiele zależało od fantazji botanika, który jako pierwszy opisywał daną roślinę.
Twórcą binominalnego nazewnictwa roślin jest botanik szwedzki Karol Linneusz, który żył w latach 1707 – 1778. W swych pracach pt. Genera plantarum oraz species plantarum sklasyfikował on rośliny z pomocą dwu słów łacińskich, zastępując nimi obszerny słowny opis roślin jaki wówczas powszechnie stosowano. Pierwsze słowo było nazwą rodzaju, natomiast drugie było epitetem gatunkowym. Łącznie słowa te określały roślinę, którą można było zidentyfikować. Inne gatunki należące do tego samego rodzaju uzyskiwały inne epitety gatunkowe.
Nazwy botaniczne roślin mają czasem specjalne znaczenie.
- Mogły zostać nadane dla uczczenia kogoś – Heracleum sosnovsky (barszcz Sosnowskiego) na cześć radzieckiego botanika Dymitra Sosnowskiego;
- Może ona również informować o pochodzeniu geograficznym rośliny, przypadku Parrotia perlica (parocha perska), pochodzącej z Persji (dzisiejszego Iranu).
- Może także pochodzić od nazwiska botanika, który ją odnalazł i opisał,
- Nazwa rośliny może również informować o jej charakterze fizycznym, jak w przypadku iglicy pospolitej: nazwa pelargonium ma źródłosłów grecki, gdyż pochodzi od greckiego słowa pelargos, oznaczającego bociana. Bociana (szczególnie dziób) przypominają bowiem owoce tej rośliny.
Czasem imaginacja botaników w wymyślaniu nazw została inspirowana opowieściami lub mitami, na przykład greckimi:
Paris quadrifolia – Czworolist pospolity
Pochodzenie drugiego członu nazwy można się domyślać, wskazuje na to nawet polska nazwa – od quattor czyli łacińskiego słowa ‘cztery’ oraz folium – liść. Natomiast pierwszy człon – Paris ma już dużo bardziej ciekawą genezę:
Bez wątpienia największą wojną mitologicznej Grecji była wojna trojańska. Jedną z legend z nią związanych jest mit o jabłku Eris. Imię to należało do bogini niezgody. Niespodziewanie zjawiła się ona na uczcie weselnej boginki Tetydy i człowieka, księcia Peleusa. Jako że nie została zaproszona na uroczystość, na której zebrali się wszyscy bogowie olimpijscy, przyszła się zemścić. Rzuciła między biesiadujące boginie złote jabłko. Na nim był napis: „Dla najpiękniejszej”.
Boginie zaczęły się kłócić, która ma zabrać jabłko. Najbardziej pożądały go: Hera, Atena
i Afrodyta. Zeus przerwał walkę o jabłko i spór nakazał rozstrzygnąć Parysowi, księciu trojańskiemu. Każda z bogiń obiecywała młodzieńcowi dary w zamian za podarowanie jej złotego owocu. Hera powiedziała, że uczyni z Parysa potężnego władcę, rządzącego wieloma narodami. Atena chciała sprawić, że młodzieniec stanie się najmądrzejszym człowiekiem na ziemi. Natomiast Afrodyta obiecała, że zdarzy się, iż Parys zdobędzie najcudowniejszą na świecie kobietę. Była nią Helena – żona króla Sparty, Menelaosa. Parys oddał jabłko Afrodycie, a ona spełniła daną mu obietnicę. Stało się to przyczyną wojny trojańskiej.
Jak spojrzymy na zdjęcie tej roślinki symbolika nazwy staje się jaśniejsza – cztery postacie (liście) skupione wokół jabłka (owocu).
Częściej jednak nazywano rośliny kojarząc ich cechy morfologiczne z czymś znanym z otoczenia. I tu mamy przykład naszego kopytnika.
Kopytnik pospolity (Asarum europaeum ) to roślinka rosnąca dość pospolicie w lasach europejskich, w wilgotnych, zacienionych miejscach. Jej skórzaste, błyszczące liście od razu przywodzą na myśl kształt odcisku końskiego kopyta. Jednak ja spotkałem się z innym, nieco ciekawszym rodowodem nazwy…
Roślina (a szczególnie kłącza) zawierają m.in. azaron, który pobudza ośrodek w pniu mózgu odpowiedzialny za pracę przepony. W małych dawkach wyciągi z kłącza działają wykrztuśnie, w dużych powodują intensywne wymioty. Natomiast w medycynie ludowej stosowano go do leczenia alkoholizmu. Dodany ukradkiem wyciąg do alkoholu powodował u spożywającego długotrwałe nudności i wymioty, tak więc taka osoba nie przejawiała chęci do sięgnięcia po kolejną flaszkę.
Jednak jeżeli ktoś stwierdził „…a dodam temu łachmycie więcej, a niech ma za swoje!” to mogło to poskutkować śmiercią, ponieważ ośrodek oddychania i pracy przepony w pniu mózgu zostałby porażony zbyt dużą dawką azaronu. Czyli mówiąc kolokwialnie, taki delikwent „wyciągnąłby kopyta…”